I wydanie nagradzanego albumu ECHO, wydanego w nakładzie 500 egzemplarzy.
"Echo", fotograficzna książka roku 2018, to efekt kilkunastu podróży na tereny historycznego Wołynia.
Jeżdżę do miejsc, których nie ma. Spotykam ludzi bez przyszłości, żyjących przeszłością. Dziś tam, na Wołyniu są tylko puste miejsca po dawnych polskich osadach i wsiach. Prawie wszystkie zniknęły w 1943 roku. Można je znaleźć na starych mapach, próbować namierzać GPS-em. Tam materialna jest tylko pustka. I ja tę pustkę fotografuję. Bezbrzeżne krajobrazy, szczere pola i tylko gdzieniegdzie ktoś postawił krzyżyk. Tu była szkoła, w tamtej wsi mieszkało dwa tysiące ludzi, tam kościół, tu z okolicznych wsi co środa zjeżdżali na targ, a tam był urząd gminy. Nie ma nic. Tylko przyroda. A w okolicach ukraińskie wsie. Fotografuję analogowym aparatem średnioformatowym. Szukam tego, czego nie ma i próbuję opowiadać historię Wołynia, krainy skażonej śmiercią.
"Echo" jest efektem kilkunastu podróży na tereny historycznego Wołynia. Wyważona, niejednoznaczna książka to opowieść o wielkiej historii i bezsensownym okrucieństwie, ułożona ze zdjęć i relacji świadków. Uzyskała tytuł fotograficznej książki roku 2018 w konkursie Pictures of the Year.
Żeby obejrzeć tę książkę trzeba odgiąć okładkę, którą przytrzymuje magnes. Środek przypomina stos archiwalnych zdjęć. "Echo" składa się z 12 kart, które można rozłożyć jak mapy – na każdej z nich są cztery czarno-białe zdjęcia. Jedynym akcentem kolorystycznym jest złotawa wyklejka. Na każdej stronie znajduje się kilkuwersowy tekst, nazwa wsi i jej współrzędne GPS. Nie można przyspieszyć lektury – skończyłoby się to przerwaniem którejś ze stron lub pominięciem historii zawartej w ukrytej rozkładówce.
https://culture.pl/pl/dzielo/magdalena-i-maksymilian-rigamonti-echo