Nesen skatītās
Piesakies, lai redzētu lotu sarakstu
Iecienītākie
Piesakies, lai redzētu lotu sarakstu
Wyraz garbarstwo pochodzi z niemieckiego gerben i oznacza przemianę skór zwierzęcych surowych na wyprawne. Sztuka ta znana już w odległej starożytności, przyszła do Europy ze wschodu. Skórzane gurty, znalezione w grobach przedhistorycznych litewskich i słowiańskich pouczają nas, że sztuka garbarska od najdawniejszych czasów u nas znaną i wykonywaną była. Gawarecki wspomina, że w Płocku była już w XIV wieku garbarnia. Zimorowicz powiada w swojej historii miasta Lwowa, że w r. 1403 Tatarzy za mury Lwowa wypędzeni, za fosami miejskiemi garbarstwem się trudnili przez wiele lat. W r. 1523 był we Lwowie garbarz Marcin Corriarus, a w r. 1562 garbarz Łukasz (Zubrzycki: Kronika). W Krakowie mieli w XV wieku garbarze i białoskórniki swoje basztę do obrony. W r. 1582 był w Krakowie królem kurkowym garbarz Stanisław Henke, a w r. 1598.
białoskórnik Franciszek Szode. W Pabianicach niedaleko Sieradza, ustanowił Zygmunt August przywilejem z r. 1555 cech białoskórników; w Sarnowie niedaleko granicy ślązkiej byli w XVI w. białoskórnicy; w Makowie i Warcie w XVI wieku wyprawiano skórę na zamsz czyli irchę do wyrabiania rękawiczek.
Najgłówniejsze garbarnie w Polsce były: W XV wieku w Wilnie; w XVI wieku w Bielsku, w Gdańsku, we Lwowie w muzeum Lubomirskich znajduje się krzesło obite skórą gdańską, które pochodzi po ks. Piotrze Skardze; wreszcie w Krasnymstawie, w Kowlu, Lesznie, Poznaniu i Sieradzu; w XVII wieku: w Brzesku Nowym był cech garbarski, w Jarosławiu, Kownie, Lwowie i w Pińsku, którego skóry słynęły na całe Królestwo; w XVIII wieku : w Busku w Złoczowskiem założyli Jan Frydryk Preszel w spółce z Lonszanem i Mercenierem radnym miasta Lwowa w r. 1769 garbarnię, sprowadziwszy z Liege garbarza Dambleve do jej kierownictwa; w r. 1771 wysyłano już skóry tamtejsze do Lipska i Brunszwiku, lecz wkrótce spółka zbankrutowała z powodu nieładu w administracii; z tej garbarni wyrabiano rocznie do 15.000 sztuk skór różnych gatunków. Słynne garbarnie wówczas były także i w Czudczu Grabińskich, gdzie wyprawiano skórę cielęcą na angielską, tak samo w Dębicy, Dawidgródku na Litwie i w Ropie Siemieńskich w Jasielskiem. Wyrabiano także skóry w XVIII wieku w Piotrkowie, w Czerniejowie Kinga, w Pińsku sławne juchty, w Kamieńcu podolskim, w Kętach, w Kosowie wyprawiano skóry kozie, w Kobylinie w Wielkopolsce, w Korcu Lubomirskiego, w Korsuniu we fabryce ks. Stanisława Poniatowskiego wyrabiano zamsz; w Krakowie garbarnie musiały wyrabiać znaczną liczbę skór, gdyż w r. 1789 poseł pruski Lucchesini zamówił tu 19.000 sztuk skór dla swego rządu; w Lesznie było w r. 1776 dwóch garbarzy, dwóch kordybanników i jeden skórnik, w Lipnie powstał cech garbarski w r. 1786, w Myszeńcu nad Rossogą, w Niemirowie była fabryka skór na sposób angielski Wincentego Potockiego, dokąd sprowadzano skóry surowe z kraju, Mołdawii i Wołoszczyzny; w r. 1781 wynosił dochód z tej fabryki 1400 talarów ; Stanisław August zwiedzając tę fabrykę 16 maja 1787 r., zaszczycił pochwałą dyrektora jej Mullera; w Poznaniu była fabryka skór bankiera KI liga, w Tulczynie Szczęsnego Potockiego, w Staszowie ks. Czartoryskich, w Smorgoniach, w Przemyślu jest dotąd przedmieście zwane Garbarze, zamieszkane niegdyś przez garbarzy, w Radziwiłłowie wołyńskim we fabryce Karola Szulca; w r. 1789 dał król Stanisław August przywilej Piotrowi Tarysotowi na założenie fabryki wyprawy skór w Radziwiłłowie, gdzie wyprawiano wszelkiego gatunku skóry; w Rawiczu, Stawiskach, Tyszowcach, Warszawie gdzie z początku XVIII wieku była królewska fabryka skór zkąd je do Wrocławia wywożono; przy końcu zaś XVIII wieku były tu fabryki Cadra, Schultza i Szmula Jakubowicza; wreszcie i we Wschowie założył Samuel Rorman angielską garbarnię w drugiej połowie XVIII wieku.
Z początku XIX wieku były garbarnie sławne: w Borówce, Brahiłowie gubcrnii podolskiej, Bydgoszczy, Chmielniku, Dobrzyniu, Działoszycach, Hrubieszowie, Jarosławiu, Jaworowie, Kamionce Strumiłowej, Kaliszu, Kutnie, Kikole w ziemi dobrzyńskiej, w Kamieńcu Podolskim wyrabiano rocznie około 1600 skór, w Kromołowie, Krakowie, w r. 1804 było tu 30 garbarzy, w Lublinie wyrabiano do 9000 skór rocznie; we Lwowie było w r. 1827 sześciu garbarzy, w Lubaczowie, w Tarnówce Wohllebera używała fabryka dębianek tudzież wysuszonej kory dębowej zbitej w formę cegły na paliw o; w Ładyżynie gubernii podolskiej, Łowiczu, w Morafienowej, w Mrzygłodzie i Onypkówcach w gubernii podolskiej, w Pałecznicy, Pilicy, Radomiu, Rypinie w ziemi dobrzyńskiej, w Skwirzynie w Poznańskiem, Sławkowie, Strzelnie, Wolbromie, w Warszawie fabryka Temlera wyrabiała skóry gładkie, lakierowane i safiany, istniała ona od r. 1787 i fabryka Liedkiego wyrabiała skóry lakierowane wołowe i końskie, groszkowane na powozy, rożne inne skóry, sukno lakierowane dla siodlarzy i safiany, a między temi i bronzowane; skóry lakierowane z tej fabryki były najlepsze tego rodzaju; fabryka ta istniała od r. 1839; fabryka Beno-Niveta istniejąca od r. 1832, wyrabiała skórki kortowe i glansowane na rękawiczki; fabryka skór irszanycli była Leszka Perlmuttera. Były także garbarnie: w Opolu i w Błażkach na Ślązku, w Płocku i w Staszowie białoskórnia, w Węgrowie, w Załoścach, gdzie osobliwie czerwone skóry wyprawiano, w Żwańczyku na Podolu, w Zinkowie powiecie latyczowskim, w Bolechowie garbarnia Hauptmanna i Schliitzkera, w Gródku Kappaporta, w Droliobyczy Sterna, w Przemyślanach hr. Alfreda Potockiego, w Podburza Sternbacha, w Ustrzykach Kornmana, w Przemyślu Dreznera, w Stanisławowie Brennera, Weishausa i Auspacha w Bohorodczanach, w Brodach Simsona, w Sasowie Schmieda, Dobrzanicach i Ponikowicach w Brodzkiem. W Żółkwi w r. 1810 założyli garbarnię W erner i Koehler, jednakowoż garbarnie żółkiewskie słynęły jeszcze w XVIII wieku; w Unichowie powiecie Nowogrodzkim; w Wełdziżu w dobrach Matkowskiego wyprawiano piękne skóry. W samej gubernii grodzieńskiej było w r. 1815 jedenaście garbarni, z których w powiecie grodzieńskim, w powiecie Słonimskim, a w powiecie wołkowyskim; garbarnie te wyprawiały w ciągu roku 1832 skór, które sprzedano na miejscu; w powiecie nowogrodzkim prowadzili garbarnie osiadli w tamtych stronach Tatarzy. Prócz tego prawie wszyscy szewcy i siodlarze po wsiach sami sobie skóry wyprawiali. (Obacz także: Juchtowe skóry i safianowe).
Garncarstwo sięga najodleglejszych czasów przedhistorycznych, jak nas o tern przekonywają wykopaliska starożytnych naczyń glinianych. Glina da się łatwo formować, twardnieje na słońcu i w ogniu, wypalona nie przepuszcza płynu; te są przyczyny, które spowodowały pierwsze ludy do użycia jej na garnki i inne naczynia, których wykonanie jest najprostsze a użycie najpotrzebniejsze. Najdawniejsze wyroby garncarskie pochodzą z Babilonii, późniejsze z Fenicii zkąd Egipcianie jeszcze w późniejszych czasach kosztowne wazy jako trybut otrzymywali. Jako pierwowzór do wyrabiania garnków służyła postać ludzka ale bez głowy i nóg. Pliniusz młodszy opowiada, że garncarz sycioński Dibutades w starożytności był pierwszy, co wynalazł w Koryncie sposób wyrabiania postaci ludzkiej z gliny i to przez własną córkę. Gdy ta bowiem cień odjeżdżającego kochanka przy światłości lampy na ścianie określiła, takowy obwód ojciec napełniwszy gliną, wzór z niego wyciągnął i w ogniu z glinianemi naczyniami wypalił. Pierwszy ten wzór trwał w muzeum korynckiem aż do zburzenia miasta przez Mumiusa. Lizystrat, Syciończyk, brat Lizyppa, był znowu pierwszym, który ludzkich twarzy wyobrażenie wycisnął z gipsu i w tej formie gipsowej ulał z wosku. Później wypracowywał dzieło ludzkiej postaci z gliny Chalkostenes w Atenach i że miejsce, w którem był warstat jego, od niego ceramikiem nazwanem zostało. Pozy ma w Rzymie wyrabiał doskonałe owoce z gliny, że ich od prawdziwych odróżnić nie można było. Wszystkie te wyroby wykonywano na wiele set lat przed Chrystusem. Szczególnie pięknemi wyrobami z gliny w starożytności odznaczali się Etruskowie, Egipcianie, Grecy i Rzymianie. Najsławniejsze miejsce w Etrurii, gdzie wyrabiano naczynia gliniane, było Aretium dzisiejsze Arezzo.
W starożytnej Grecii kwitnęło garncarstwo szczególnie w miastach: Koryncie, Atenach, Samos i Aegina. W Atenach nawet była osobna część miasta zamieszkała przeważnie przez garncarzy, która się nazywała Kerameikos, od czego pochodzi dzisiejsza nazwa ceramika. Jako wynalazcę garncarskiego krążka naznacza mit Talosa Greka, zięcia Dedalosa. Homer wspomina już o krążku garncarskim jako o dawno już znanej rzeczy i powiada, źe najprzód używano go w Koryncie, Egipcie, Samos i w Atenach. Naczynia gliniane, które Schliemann w Troi odkopał, są po większej części robione na kole garncarskiem i datują się z czasów przedhomerowąskich. Urn używano przez starożytnych Słowian, których po śmierci palono, na popiół z ciała i kości; zaś przez tych, których nie palono, używano ich za naczynia, w których umarłym stawiano różne jadła, żeby mieli na drogę do wieczności albo na ofiarę bogom. Te w Polsce znaleziono w grobach przedhistorycznych, a należą do greckiej i włoskiej cywilizacji. Najdawniejsze naczynia gliniane greckie są koloru słomianego z figurami koloru bronzowego, czarnego lub ciemnożółtego; późniejsze były koloru czerwono żołtego z figurami czarnemi, a jeszcze późniejsze są koloru czarnego z figurami brunatnemi; niekiedy znajduje się na nich napis fabrykanta. Oprócz waz wyrabiano w starożytnej Grecii z gliny także lampy, zabawki dziecięce i różne postacie zwierząt, ludzi, bożków, puszki na pieniądze, świeczniki, fajki, a Rzymianie nawet trumny wyrabiali z palonej gliny. (Klemm.: Culturgeschichte). Od Greków przeszła ta sztuka do Rzymian, od tych do Włoch a ztamtąd do Słowian wraz z chrześciaństwem.
Do najdawniejszych zabytków z gliny palonej w kraju naszym należą: kościół podominikański w Sandomierzu, fundowany jeszcze przez Leszka Białego w r. 1202, cały z cegły, który ma starożytne odrzwia z gliny palonej, w części polewanej — istne arcydzieło w swoim rodzaju; sklepienia tych drzwi są prawdziwemi terrakotami nadzwyczaj starannie wyrobionemi, a ozdobne ich wytłaczania pokazują, iż sztuka ta była już wówczas w kraju naszym na wysokim stopniu wydoskonalenia; sklepienia te z gliny mocno czerwonej, po wypaleniu po wierzchu mają przejrzyste szkliwo. Oprócz tych drzwi i ozdób podokapowych, które się przy nich zaczynają, są i łuki półkoliste nad oknami kościoła ozdobione polewranemi taflami i wyobrażającemi ptaki między drzewami i; drzwi te odwzorowane są w Tyg. illustr. z r. 1871 Nr. 167. Inne zabytki tego rodzaju są: grobowiec Henryka Pobożnego, księcia ślązkiego zmarłego w r. 1241, w kościele św. Wincentego we Wrocławiu z gliny palonej wykonany; takiż Henryka IV zmarłego w r. 1290 w kościele św. Krzyża; tamże wr XVI wieku ozdoby okoły okien i figur świętych po kościołach znane także w Krakowie, Kownie i Wilnie. W Kownie stoi dom będący niegdyś pałacem królewskim Zygmunta I; dwa lub trzy okna mają otoki z gliny palonej tak dobrze zachowane, że twarze osób na nich wyobrażone i liście nic ze swej artystycznej wartości nie straciły; otoki te są czerwone nie polewane a tak piękne, jak b y dziś z formy wyszły. W Tarnowie w kościele św. Marcina za ołtarzem znajduje się płaskorzeźba z gliny glazurą powleczona przedstawiająca N. Pannę Marię na księżycu stojącą z Panem Jezusem na ręku w stylu gotyckim z XV wieku pochodząca. W Grodnie w kościele Bazylianów na Kołoży są wewnątrz ściany układane samemi garnkami i to otworami do wnątrza kościoła, zewnątrz zaś jest kładziony mur w jednę cegłę; w kościele Panny Marii na Nowem mieście w Warszawie znajduje się ołtarz z terrakoty pochodzący z końca XVI wieku, w którym przedstawione jest ukrzyżowanie Chrystusa, w płazkorzeźbie; jestto dzieło prawdopodobnie miejscowego rzeźbiarza, który je modelował w glinie a następnie wypalił. Z późniejszych czasów, bo z XVII i XVIII wieku pochodzą figury świętych z gliny palonej wyrobione 3/4 naturalnej wielkości, którem i przyozdobiony jest kościół w Gołębiu nad Wisłą i w Łowiczu, gdzie kościół szpitalny i bram a przedstaw iają wcale ciekawe, acz bardzo niezgrabnej roboty figury z gliny palonej, nie z jednej sztuki lecz z części układane. W Siewierzu w Opoczyńskiem wyrabiano gliniane wyroby niepolewane, z kierunkiem ku ozdobom budowlanym. W Ząbkach niedaleko Warszawy jest także fabryka wyrobów glinianych palonych. Także rzeźbiarz nasz Rygier posiada fabrykę wyrobów ozdobnych z palonej gliny.
W Warszawie w połowie XIX wieku fabryka Stalewskich robiła podobnego rodzaju gliniane palone ozdoby architektoniczne, wazony i t. d., później powstał tam zakład zduński K. Steinkellera istniejący przed laty na Solcu; okazami tej fabryki ozdobiony jest dom Stanisława Lessera i dom Kronenberga przy ulicy mazowieckiej w Warszawie. Wyroby z gliny palonej zwłaszcza polewanej dać mogą dzieła sztuki i ozdoby architektoniczne odpowiednie wszelkim wymaganiom dobrego smaku i trwałości ulica gołębia w Krakowie nazywała się wówczas garncarską. Podówczas także znane już były wyroby garncarskie z Wojnicza. W Gdańsku wyrabiano garnki już w XIV wieku. Koło Czortkowa odkryto mnóztwo czerep glinianych, a w blizkości wyborną glinę garncarską, z której zdaje się były te garnki wyrabiane, widocznie musiano tu przed wielu laty wyrabiać garnki. Na wystawie starożytności w Warszawie w r. 1881 były dwa słoje aptekarskie z palonej gliny, wyrób krakowski z XV wieku. W XV wieku zasłynął we Włoszech Lucca della Robbia z wyrobów garncarskich i majolikowych. Jegoto roboty posiada i Polska jednę pamiątkę, mianowicie w kościele wilanowskim znajduje się na pomniku Amelii Potockiej, córki jenerała w. P., wypukłorzeźba z terrakotty, wyobrażająca X. Pannę z Dzieciątkiem, zrywającem lilię. (Kłosy). Także wioski rzeźbiarz Torrigiano we Florencii wyrabiał przy końcu XV wieku prześliczne wyroby z gliny. W XV i XVI wieku, kiedy sztuka garncarska we Włoszech zakwitła, udoskonalono i u nas wówczas wyroby garncarskie, szczególniej w Łęgowie, w Bydgoszczy; o bydgoskich garnkach Klonowicz w swoim Flisie wspomina, bydgoskie garnki wielkie podługowate były sławne w XVII wieku i spuszczano je do Gdańska; w Chmielowie, Iłży, Kobylinie, które wywożono najczęściej Wisłą do Gdańska, gdyż były i za granicą poszukiwane, w Kruchowie koło Trzemeszna w Poznańskiem odkryto niedawno ślady pieca garncarskiego, sięgającego końca XIV lub początku XV wieku, w Łęczycy, Stryju i we Lwowie; w ostatniem miejscu kwitło garncarstwo w XV w., gdzie garncarze za Kazimierza Jagiellończyka mieli swoje basztę do obrony. Lwowskie jednak wyroby garncarskie nie musiały się szczególną dobrocią odznaczać, gdyż Zubrzycki w swojej kronice powiada, że we Lwowie w r. 1610 rozkazano garncarzom robić dobre garnki i mieć ich dostateczny zapas pod zagrożeniem, że pozwoli się obcym przywozić i sprzedawać garnki. Flisy chodnikowe z Rzuchowa słynęły dawniej.
Ażeby mieć wyobrażenie, jakie w XVI wieku jeszcze u nas miano pojęcie o archeologii, przytaczamy tu dla oryginalności zdanie historyka Marcina Kromera, biskupa warmińskiego, jakie miał podówczas o urnach i popielnicach starosłowiańskich. Powiada w swojej prostocie ducha w dziele swojem Polska: „Jest w Małej Polsce niedaleko Szremu pagórek, gdzie (rzecz trudna do wiary, a jednak od wielu potwierdzona) garnki, urny, amfory i innych kształtów naczynia gliniane same się rodzą (!!) a wyniesione na powietrze twardnieją; widziałem parę takich naczyń grubych i nie dość jeszcze wykształconych (!!)“. Za Kromerem powtórzyli zdanie to Rzączyński i Łubieński.
W Polsce w średnich wiekach także Ormianie wyrabiali piękne naczynia gliniane na wino czyli tak zwane banie, jak o tern pisze Maciejowski w swojej Polsce aż do XVII wieku (tom II str. 127). W Zdunach wyrabiano garnki jeszcze w XV wieku. W Borku w Wielkopolsce był w XV wieku cech garncarski. W Wadowicach datuje się ustawa cechu garncarskiego z r. 1585. W Gombinie w Wielkopolsce był w XVI wieku cech garncarzy. Wyroby garncarskie z Iłży w XVI i XVII wieku posyłane były do Gdańska, a nawet do Szwecii. W Denkowie w Lubelskiem wyrabiano w XVIII wieku naczynia kamienne, które z powodu swej trwałości szły nawet do Szwecii; tarłowskie zaś naczynia gliniane rozwożono dawniej po całych Prusiech. Wyroby lachowieckie z fabryki garncarskiej w Dębnikach w Tarnowskiem spławiano do Kongresówki; garnki z Kołaczyc szły do Warszawy i do Gdańska. Siewierz, Kcynia w Wielkopolsce i Słuck słyną oddawna z wyrobów garncarskich. O sławnych garnkach, wyrabianych w Włodzimierzu, w województwie wołyńskiem z początku XVIII wieku wspomina Rzączyński. W Chmielowie 2 mile od Opatowa, wyrabiano sławne naczynia gliniane, wywożone za Augusta III do Gdańska, Torunia, Elbląga, Malborga i innych miast. Słynął także z wyrobów garncarskich Tarłów w XVII wieku, a cech tamtejszych garncarzy otrzymał od Jana Kazimierza w r. 1664 osobny przywilej na spławianie swego towaru do Gdańska. W roku 1645 był niejaki Jan Pytała garncarzem w Kobylinie w Wielkopolsce. Garncarstwem słynęły także następujące miejsca:
W XVI wieku: Będzin, Stara Częstochowa, Gdańsk, Horodło, Kamionka Strumiłowa, Kcynia w województwie gnieźnieński em, Kołomyja; przywilej cechu garncarskiego kołomyjskiego potwierdzony przez Jana Kazimierza, przytacza Wajgiel w dziełku swojem: Rys miasta Kołomyi, gdzie także są wymienieni w r. 1661 tamtejsi garncarze: Piotr Piskozub, cechmistrz garncarski, Mikołaj Jurkiewicz i Jan Bościak; Kraków, w rachunkach miasta Krakowa z r. 1548 czytamy bowiem: garncarzowi za 2 piece nowe kopę groszy; Leszno, Lipnica Murowana, Lublin, Piła w Poznańskiem, gdzie było w 1564 r. 18 garncarzy; Przemyśl, Przyrowa nad Wiercicą i Wojnicz.
W XVII wieku: Czersk, Daleszyce, Dobczyce, Dubienka, Gródek, Gombin, Gromadzice, Jarosław słynął z wybornych wyrobów garncarskich i polewy, Jedlna, Kowno, Krojna, Lityn, Lwów, Małogoszczą, Miedziana Góra w Kieleckiem, Myślenice, Mysłowice, Nieborów, Osiek, Potylicz miał cech garncarski potwierdzony przez Jana Kazimierza w r. 1649, Prasnysz, Przedborze, Rzochów, Sanok w r 1665 było tu 8 garncarzy, Skierniewice, Staszów w Opatowskiem, Stanisławów na Mazowszu, Stryj był tu cech garncarski, Warszawa, Wieluń, Wolanów w Radomskiem, Wólka Bałtowska pod Chmielowem i Zgierz w powiecie Łęczyckim.
W XVIII wieku: Biecz, Boria w Radomskiem, Ciechanowiec, Derażnia, zkąd wychodziły sławne garnki, Frysztak, Gostyń, gdzie był sławny garncarz Skoczywlas, Jaworów, Kłodawa w powiecie łęczyckim, Leszno, w r. 1776 było tu 6 garncarzy, Łagów, Myszeniec, Nowytarg, Radomyśl Wodzickich w Tarnowskiem, gdzie była fabryka pieców, w Radgoszczy w Tarnowskiem, garnki radgoskie były sławne z dobroci, w Różanej na Litwie i w Pińsku; w Glińsku wyrabiano przy końcu XVIII wieku niepospolite naczynia kamienne we fabryce Nikorowicza i Wolfa, takie same naczynia kamienne wyrabiano wówczas i w Olejowie, w Woroniczu we fabryce Ludwika, w Sądowej Wiszni, w Stryju i w Szydłowcu. W Smolkowie założyła w pierwszej połowie XVIII wieku Anna Radziwiłłowa fabrykę wyrobów glinianych.
Z początku XIX wieku: wyrabiano w Gromadzicach i w Żytomierzu kamienne naczynia, zaś w Bodzentynie gliniane wyroby. Niejaki Cejzyk wyrabiał z czarnej gliny śliczne wyroby na Syberii po r. 1830, dokąd skazany był za fałszowanie asygnat, mieszkał poprzednio w Międzyborzu na Podolu, prawdopodobnie więc i tu musiał już podobne gliniane wyroby wykonywać; wyroby jego posiada muzeum przemysłowe w Krakowie. Z początku XIX wieku słynęły także z garncarstwa: Halicz, Kijów, Krzepice, Łowicz, Majdan, Nasielsk. W Pisarach była około roku 1835 fabryka naczyń kamiennych, na których piękne rysunki były. W roku 1804 było w Krakowie 16, a w roku 1827 we Lwowie 14, a w Lublinie 10 garncarzy. Z początku XIX wieku ubogi garncarz postawił na gruncie fabrycznym ojca naszego malarza Wojciecha Gersona w Mokotowie piec, gdzie wypalał przez siebie wykonywane płazkorzeżby z gliny po największej części medalionowe, odtwarzane z gliny na formach w głąb rżniętych. Formy przedstawiały różnych świętych, znakomitych mężów w całych figurach i popiersiach; polewane szklisto, mogły służyć do wewnętrznej ozdoby mieszkań. Wspomina o nim Gerson w Tygodniku ilustrowanym Nr 168, z r. 1871.
W późniejszych czasach n. p. w r. 1866 istniało już w samej Galicii 820 warstatów garncarskich, z których szczególnie odznaczają się miejscowości:
Andrychów, Babice, Biały Kamień, Biała, Bircza, Borszczów, Brody, Brzesko, Brzozów, Brzostek, Brzeżany, Chmielów w Opatowskiem, szczególnie w dobrym gatunku wyrabia naczynia kamienne, Częstochowa, Czortków, Dębniki, Drohobycz, Dziewięcierz, Frysztak, Glińsko, Grybów, Grzymałów, Gródek, Gwoździec, Halicz, Horodenka, Husiatyn, Jarosław, Jaworów, Jaworzno, Jordanów, Kęty, Kołaczyce, Kołomyja, Komarno, Kopyczyńce, Kosów, Krasiczyn, Krzeszowice, Kraków, Kuty, Liliowce, Liszki, Lwów, Łagiewniki, Maków, Mielnica, Mikołajów, Mikulińce, Monasterzyska, Niemirów, Niepołomice, Olesko, Oświęcim, Otynia, Poręba, Potylicz, Rabka, Radłów, Rzeszów, Sasów, Sądowa Wisznia, Siedliska, Śniatyń, Sokal, Spikłos, Stanisławów, Stara Sól, Stary Sącz, Sucha, Szpikołosy, Tarnawa, Tarnów, Tłumacz, Tuchów, Tyśmienica, Wadowice, Wojniłów, Wertełka, Załośce, Złoczów, Żmigród, Żabno, Żurawno, Zalas, Żywiec. Zygmunt Krasiński pisze w Listach swoich, źe stryj jego posiadał fabrykę garnków.
W roku 1827 było we Lwowie dwóch fabrykantów gipsu.
(Obacz: Ludwisarnie i odlewnictwo).
W Krakowie istniała przy końcu XVI wieku gisernia czcionek drukarskich Konrada Forstera. Drukował temi czcionkami Januszowski, ówczesny drukarz krakowski; czcionki te zamawiali nawet wrocławscy i francuzcy drukarze. W r. 1580 był w Krakowie jakiś Adam Buchstabengiesser. Adam Gieryk, odlewnik głosek drukarskich, urodzony w r. 1641 w Supraślu, nazywał się właściwie Podebrański, dopiero później przezwał się Gierykiem, odlewał w Krakowie pismo greckie dla drukarni akademii krakowskiej. W Warszawie istniała przy końcu XVIII wieku gisernia czcionek Piotra Zawadzkiego, która zaopatrywała 19 drukarń w czcionki. Obecnie mają swoje gisernie czcionek w Warszawie Orgielbrandowie i Jeżyńscy. W Grodnie była również przy końcu XVIII wieku gisernia czcionek Tyzenhauza, która dostarczała czcionek typografom wileńskim.
Działowe gisernie były założone w Pucku przez Władysława IV, w Krzepicach w XVII wieku, a w Głowicach na Ślązku przy końcu XVIII wieku. (Obacz także: Ludwisarnie).
Wyraz „gobeliny" pochodzi od założyciela pierwszej fabryki w Paryżu Idziego Gobelina w XV wieku, gdzie tego rodzaju tkaniny po raz pierwszy wykonywano, a który chciał założeniem swojej fabryki włoskiemu farbiarstwu cios zadać, co wtenczas uważano za tak śmiałe postanowienie, że fabrykę jego nazwano Folie Gobelin (Gobelina dom obłąkanych), a kiedy przez wprowadzenie pąsowego koloru nadzwyczajny efekt wywołał, posądzono go, że ma z czartem do czynienia. Po nim nabył Colbert fabrykę na własność rządu, którato fabryka dotąd w tein samem miejscu przy ulicy Rue Mouffetard istnieje. Ztąd wyroby tego rodzaju po innych krajach się rozpowszechniły. Podczas rewolucii francuzkiej fabryka gobelinów w Paryżu zagrożoną była w jej istnieniu, gdyż Marat żądał jej zniesienia, dlatego że wyrabiała gobeliny według wzorów z przedstawieniami insygniów królewskich, scen rojalistycznych lub lilij burbońskich; jednak skończyło się tylko na spaleniu gobelinów i wzorów do tychże, co nastąpiło w r. 1793. Dopiero Napoleon I ogłosił fabrykę te w r. 1804 za własność koronną i porobił w niej mnóztwo zamówień celem uświetnienia swego panowania. W dawnych czasach przedmioty tego rodzaju były jednym z głównych artykułów przepychu dworskiego; później obwieszano niemi nietylko ściany komnat pałaców papiezkich i królewskich, ale i magnatów. Płacono też za nie ogromne sumy. Toteż przedsiębiorcy fabryk wynagradzani tak sowicie, mogli więc sobie zamawiać kartony na wzory swych wyrobów u pierwszorzędnych artystów - malarzy, jak Rafael, Leonardo da Vinci, Rogier, Van der Weyden i t. d. Poprzednio przed wyrabianiem gobelinów wszystkie tkaniny tego rodzaju bez względu na ich bezpośrednie pochodzenie nazywano arrasami od miasta Arras, gdzie takowe wykonywano w średnich wiekach, a któryto czas słusznie można nazwać złotym wiekiem europejskiego kobiernietwa, gdyż nawet sam Rafael robił kartony z polecenia papieża Leona X, według których utkano w Brukseli przez Piotra van der Aelsta, który nosił ty tu ł: „tapicer Jego Świątobliwości“, w r. 1515 owe sławne rafaelowskie arasy, zdobiące po dziś dzień pałac watykański w Rzymie; bordury do nich komponował (li o van i z Udine, a roboty doglądał we fabryce uczeń Rafaela Bernard van O rley; takich arasów posiada Watykan 22 sztuki. Arasy sąto tkaniny z wełny, jedwabiu i złota, najdawniejsze czasy pochodzą z XV wieku, przed arasami używano lnianych tapet, malowanych lub wyszywanych. W Belgii z początku XVII wieku, mianowicie w Leyden tkali tapety Liewens, Jan Glauber, malarz w Amsterdamie, do których Lairesse i Dirk Maas figury i polowania malowali. Później wyrabiano arasy w Brukselli, aż nareszcie we Francii gobeliny.
O arasach znajdujemy wzmiankę w Voluminach legum (4, 81), tudzież w dziele Gostkowskiego: Góry złote. We Włoszech wykonywano tego rodzaju wyroby w mieście Bergamo, zkąd je ber game zwano; wyraz zaś makata pochodzi z tureckiego, gdzie tego rodzaju wyroby jeszcze dawniej wykonywano. Kunszt tkania podobnych wyrobów doszedł w XV i XVI wieku do szczytu i miał również jak malarstwo i rzeźbiarstwo w tym czasie swój wiek złoty. U nas zwano dawniej tkaniny tego rodzaju, malowaniem igłą. Dawniej był zwyczaj zdobić ściany pałaców cesarskich w kobierce tkane obrazy, zwyczaj ten uszanowało clirześciaństwo i kobierce i opony przeszły na ozdobę kościołów; brano więc za przedmiot najczęściej sceny biblijne, a to z powodu religijnego natchnienia i że takie opony najczęściej przeznaczone były ku ozdobie kościołów lub mieszkań duchownych dygnitarzy. Wzorów do kobierców araskich w średnich wiekach przeważnie dostarczały miniatury manuskryptów, które malarze rysowali na kartonach na tę skalę, na jaką miały być wykonane opony. W XV wieku prześcignęły arasy flandryjskie pięknością i udatnością swoją nawet osłony wschodnie, jak tureckie i perskie, które oddawna miały swoje sławę. Tkaniny dawniejsze czyli arasy naszywano niekiedy haftem na tle osnowy wykonanej poprzednio drewienkami na podobnych do tkackiego warstatu krosnach. Późniejsze wyroby czyli właściwe gobeliny snowano już tylko jednolicie drewienkami na warstacie bez dodatkowych ściegów haftowych. Anthony Rich w swoim Dykcionarza starożytności greckich i łacińskich podał nam rysunek tkackiego warstatu podług wzoru znalezionego w Egipcie, jest on bardzo prosty i w zasadzie nie różniący się od dzisiejszego. Na takim warstacie cała starożytność tkała swoje kobierce i dziś jeszcze kobiernicy na wschodzie do swoich wyrobów używają tego samego warstatu, jakiego używano przed trzema lub czterema tysiącami lat. Warstat fabryki gobelinów francuzkich mało się tylko co różnił od egipskiego dawnego. Gobelin pierwszy wprowadził kolor szkarłatny do swoich tkanin i potem też można poznać prawdziwe jego wyroby. Gobeliny francuzkie wykonywane były podług kartonów królewskiego malarza Lebruna; oprócz niego miał w tej fabryce van der Meulen wydział bitew, koni i kostiumów, Jan Monnoyer kwiatów, ani kary Bernaert zwierząt.
Do Polski dostały się gobeliny prawdopodobnie za czasów Zygmunta I. Wiemy bowiem z rachunków Seweryna Bonera wielkorządów krakowskich od r. 1524 pisanych dla Zygmunta I, a ogłoszonych przez Pawła Popiela w Sprawozdaniach komisii do badania historii sztuki iv Polsce, że w r. 1527 kazał Boner na rozkaz królowej Bony według wzorów i poleceń, jakie wydała, sporządzić we Flandrii 16 sztuk tkanin czyli opon z obrazami i osobami, a to podług dostarczonego rysunku, które na długość i szerokość mają wynosić 200 łokci flandryjskich. Byłyto więc arasy, które prawdopodobnie wy wędrowały z królową z kraju i może ty się jeszcze gdzie we Włoszech odszukać dały. Inne gobeliny owe sławne, przedstawiające potop, których jest 21 sztuk, a które za Zygmunta Augusta w zamku krakowskim w pokojach królowej wisiały, znajdują się dziś w Gatczynie, rezydencii carskiej; za te gobeliny dał Zygmunt August 100.000 dukatów i nieraz szły one w zastaw do kupców gdańskich, aby opłacić zaciężnego żołnierza, lub uśmierzyć konfederacie wojskową; były one wyrobem zagranicznym. Na tych arasach była na 8 sztukach przedstawiona historia Adama i Ewy, Kaina i Abla, a na 8 historia Noego czyli właściwy potop. Jan Kazimierz zastawił te arasy u bogatego mieszczanina gdańskiego Grotty za 120.000 złt. ówczesnych; za Augusta II wróciły te opony nazad na swoje miejsce; za Stanisława Augusta skarbiec koronny zawierał ogółem 156 sztuk kobierców, między którymi było 21 sztuk owego Potopu, 11 sztuk z herbami, 47 szpalerów, 12 taboretów, 15 z cyfrą S. A. (Sigismundus Augustus) i 50 sztuk różnych kawałków. Potop ten po upadku rewolucii Kościuszkowskiej jako własność Rzeczypospolitej razem z biblioteką Załuskich zabrany został przez jenerała Buxhoevden i wywieziony do Petersburga. Niemcewicz wspomina w swoich Pamiętnikach, że widział je jeszcze w Warszawie za Stanisława Augusta, i że jew r. 1704 zabrano i z kraju wywieziono. Obecnie znajdują się w rezydencii carskiej w Gatczynie, gdzie je znany literat Wł. Spasowicz odszukał. Arasy te są bardzo suto tkane srebrem i złotem, srebro już trochę poczerniało, nici zaś złote wchodzą nietylko do tła, do haftów i bramowań na szatach figur, ale nawet części wypukłe ciała rozświecone są złotem. Szlaki są w rodzaju ornamentów loggiów watykańskich, sąto fantazyjne rośliny przeplatane zwierzętami i figurami mitologicznemu Na jednym z nich jest w środku laurowego wieńca orzeł biały w' koronie, na piersiach ma dwie litery wplecione A. S. (Sigismundus Augustus oznaczające) pod wieńcem tarcza, na niej trzy białe belki, z obu stron data: 1560 a poniżej litery C. R. (oznaczające Catharina Regina). Tkanina ta wymownym jest dowodem, że arasy te we fabrykach fłandryjskich przez Zygmunta Augusta może z powodu zaślubin jego z Katarzyną Austriaczką zamówione zostały. Bardzo ważną wiadomość co do tych arasów odszukał w swoim czasie uczony Włoch, znany w polskiej literaturze Sebastian C i am p i; pisze on w dziele swojem: Flosculi historiae Polonae, że znalazł list w archiwum Medyceuszów, pisany w r. 1676 przez Santi Boni, sekretarza króla polskiego Jana III do W. księcia toskańskiego, odnoszący się do owych arasów Zygmunta Augusta, w którymto liście jest podana ważna wiadomość, że arasy Zygmunta Augusta przedstawiające „Potop “ są robione według rysunków samego Rafaela. Ponieważ Rafael w tym samym roku umarł, w którym się Zygmunt August urodził, więc arasy te musiały być wykonane za Zygmunta Augusta według istniejących już dawniej rysunków Rafaela, może nawet według tych samych, według których watykańskie wykonane zostały.
Arasy te opisywali szczegółowo: Stanisław Orzechowski w rządkiem dziś dziełku swojem: Panegyricus nuptiarum Sigismundi August i Poloniae regis, wydanem w Krakowie 1553 r., Niemcewicz w swych Pamiętnikach, potem Lucian Siemieński w Przeglądzie polskim z r. 1876, Ambroży Grabowski, Rastawiecki w Bibliotece warszawskiej z r. 1853, tomie I i inni; o arasach wystawy krakowskiej zaś pisał Jan Załuski.
Rozpowszechniły się zaś w Polsce gobeliny prawdopodobnie dopiero od przyjazdu do Polski królowej Marii Ludwiki Gonzagi w r. 1646, odkąd obadwa narody: francuzki i polski w ściślejsze polityczne i towarzyskie stosunki z sobą wchodzić poczęły i kiedy niejednokrotnie u dworów królewskich praktykowała się wzajemna wymiana podarunków, w rzędzie których snadź ze strony Francii gobeliny niepośledniem bywały upominkiem. Wiele gobelinów, które posiadaliśmy w kraju, zabrali nam nieprzyjaciele i tak wiemy, że w XVII wieku przy drugiej rewizii kapituły krakowskiej, szwedzki komisarz królewski Kanuth zabrał kobierce, opony, makaty i gobeliny według rejestru ks. Roszczewicza w wartości 300.000 talarów. (Polkowski: Grób i trumny św. Stanisława).
Katedra krakowska posiada 26 sztuk gobelinów; sąto tkaniny wełniane wyrobu niderlandzkiego, z których 8 sztuk przedstawiających historię Jakuba i Izaaka, pochodzi od biskupa krakowskiego Jana Małachowskiego, który je przed r. 1699 od kardynała Radziejowskiego za 2000 złt. imperiałów czyli 6000 dukatów nabył i katedrze krakowskiej testamentem zapisał. Ze one nie zostały Turkom pod Wiedniem odebrane, jak mylnie podaje Mączyński w swojej Pamiątce z Krakowa, a za nim i inni pisarze, wykazał dowodnie zasłużony badacz ks. kanonik Polkowski w swojej pysznej publikach świeżo wydanej p. t. Gobeliny katedry na Wawelu. Są one wyrobu Jakuba van Zeunen, niderlandzkiego mistrza i wykonane były prawdopodobnie w Brukseli i przy końcu XVI wieku według światłego zdania takiego rzeczoznawcy jak J. X. Sadowski l), podług kartonów Crayera. Z innych tam znajdujących się gobelinów i szpalerów jest: 1 gobelin przedstawiający Kaina i Abla i 2 portiery pochodzą z daru biskupa Zadzika, na jednej portierze znajduje się nawet herb Zadzika; gobelin ten według zdania Sadowskiego ma być robiony według- kartonu F. Snydersa; 6 gobelinów przedstawiających porwanie Heleny przez Parysa, pochodzi z daru biskupa Piotra Gębickiego i ma być według kartonów jakiegoś ucznia Kubensa wykonane; 8 gobelinów przedstawiających pejzaże, pochodzi z daru biskupa Andrzeja Trzebickiego, oznaczone są jego herbem i mają być wykonane podług kartonów Ruisdael a, a ozdoby nad pejzażami według kartonów Seghersa. W r. 1563 posiadała katedra krakowska według istniejącego jeszcze inwentarza gobelinów, kobierców i tapet 51 sztuk, z których było 3 gobeliny ze św. Stanisławem z daru biskupa Tomickiego, 12 gobelinów z herbem tegoż biskupa, 4 gobeliny z daru biskupa Konarskiego i jego herbem „Habdank“, 4 gobeliny z herbem „Belina“, kanonika Naropińskiego i inne, które ks. Polkowski w wyżej wspomnianej publikach swej o gobelinach wymienia. W r. 1602 liczba gobelinów katedry krakowskiej wzrosła do 64 sztuk. Kolekcia gobelinów krakowskich przedstawia więc dość wyczerpująco rozwój sztuki gobelinowej flandryjskiej i brabanckiej w ciągu XVII wieku, odbywający się pod wpływem trzech szkół malarskich, zajmujących wybitne stanowisko w dziejach malarstwa. Z mowy wojewody Leszczyńskiego z r. 1718 dowiadujemy się, że Władysław IV, król polski, posłał przez Jerzego Ossolińskiego 3 sztuki gobelinów, przedstawiających „potop“ papieżowi Urbanowi VIII.
W Wiedniu w cesarskich pokojach zawieszone są gobeliny, z których dwa przedstawiają sceny z odsieczy wiedeńskiej, na których znajduje się także postać Jana Sobieskiego; wyszły one z fabryki La Malgrange pod Nancy i wykonane zostały w r. 1724 podług kartonów malarza Karola Herbela. (Szczegółowo opisał je Dr Ernst Birk w świeżo wydanej publikach: Jahrbuch der Kunstaammlnngen des kaiser lichen Huuses).
W Polsce była fabryka gobelinów w Warszawie F. Glaizego w pierwszej połowie XVIII wieku, z której pochodzą znajdujące się w skarbcu katedry płockiej pięć, a w katedrze krakowskiej trzy gobelinowe ornaty, sprawione przez biskupa Andrzeja Załuskiego. Ornaty katedry krakowskiej są: biały, czerwony i fioletowy ozdobiony herbem biskupa, a jeden (fioletowy) z napisem And. Stan. Kostka Załuski Episc. Culm, et Pom. supr. Reg. Canal, anno dom. 1745; biały i czerwony noszą r. 1748, na których na jednej stronie jest ślicznie- wyrobiony Pan Jezus na krzyżu, na każdym inny, na drugiej godło męki Pańskiej. Na ornacie białym jest prócz tego nazwisko fabrykanta „Glaize“. Oprócz tych trzech ornatów jest w katedrze krakowskiej jeszcze bardzo bogaty złotem i jedwabiem wyrobiony garnitur składający się z ornatu i dwóch dalmatyk, także fundacii tego biskupa i nosi na sobie r. 1754. Krakowskie te ornaty odszukał i opisał ks. Polkowski. O płockich ornatach podał już dawniej wiadomość ks. Brykczyński w Kurierze Płockim, a powtórzył ją w Tygodniku illustr. Nr 43 z r. 1876. Są one podobnie znaczone jak krakowskie i podobnie wykonane; z tych pięciu ornatów jest jeden biały przedstawiający Chrystusa na krzyżu z napisem u dołu „Fait a Yarsowie. A. S. K. Z. E. C. et. p. et. C. C. et P. S. R. C. en 1745 F. Glaize, znaczenie tych liter to samo, co na krakowskim fioletowym ornacie. Tkanina jest z czystego jedwabiu maszynowej roboty. Załuski biskup płocki herbu Junosza, przeniesiony na biskupstwo łuckie w r. 1736, a z tego na chełmińskie, w czasie bytności swojej na tej nowej stolicy już jako kanclerz w. kor. ofiarował dawniej swojej katedrze ten ornat, zanim jeszcze został biskupem krakowskim w r. 1747. Drugi ornat czerwony przedstawia również Chrystusa ukrzyżowanego i narzędzia mąk mający u dołu herb Junosza, a w koło niego głoski A. Z. B. K. bez daty, jest darem Andrzeja Chryzostoma Załuskiego, biskupa płockiego, trzeci zielony jest darem Andrzeja Stanisława Kostki Załuskiego w. kanclerza koronnego, tak samo ja k i pierwszy, i nosi napis: A S. K. Zału. E. Colm. et Pom. Sup. Reg. Ca. 1746. Czwarty czerwony i piąty czarny są bez herbu i napisu. Wszystkie te pięć ornatów są z jednej fabryki. Gobeliny Glaizego warszawskie sąto naśladowanie techniki gobelinów paryzkich; fabryka ta nie miała na tyle czasu jeszcze, by sobie wyrobić właściwy charakter. Księżna Anna z Sanguszków Radziwiłłowa, żona Karola Stanisława księcia na Ołyce i Nieświeżu, zmarłego w r. 1711 założyła w Korelicz ich fabrykę gobelinów na fason „haut-lis“, z niejto pochodziły sławne gobeliny zamku nieświezkiego z obrazami czynów Jerzego I i II, Janusza XI, Krzystofa I i II Milesława V i Michała I Radziwiłłów (Korzon wewnętrzne dzieje Polski). Z tejże fabryki prawdopodobnie pochodzi także gobelin, a właściwie tylko połowa gobelinu znajdującego się w muzeum Ossolińskich we Lwowie, a przedstawiający Michała Kazimierza Radziwiłła, ojca Karola (Panie Kochanku) w bitwie pod Mozyrem u Sławecznej z hajdamakami w r. 1756. Z tej to prawdopodobnie fabryki pochodzi gobelin wystawiony w Krakowie 13 czerwca r. 1886, a przedstawiający chwilę, kiedy Krzyczewski zostaje w r. 1649 wzięty do niewoli przez ks. Janusza Radziwiłła w obozie pod Łosowem. Autor dziełka p. t. „Bytność Stanisława Augusta w Nieświeżu wspomina, że w Nieświeżu u ks. Radziwiłła podczas pobytu króla Stanisława Augusta, znajdował się w sali hetmańskiej wizerunek ks. Michała Radziwiłła na koniu w naturalnej wielkości szpalerowej czyli gobelinowej roboty, czyniący honor manufakturze krajowej. Dalej mówi, że tejże samej fabryki znajdywały się tam szpalery na kilka pokojów, wyobrażające historię ks. Radziwiłłów, nie wymienia jednak autor, gdzie ta fabryka istniała. Mniemam więc, że musiały to być wyroby z wyżej wspomnianej fabryki w Koreliczach.
W Wilanowie znajdują się dwa portrety króla francuzkiego Ludwika XV i żony jego Marii Leszczyńskiej gobelinowej prawdopodobnie francuzkiej roboty (Obacz: Wilanów Skimborowicza). Ks. Władysław Czartoryski w Krakowie posiada piękny gobelin z Pogonią, r. 1736 i nazwiskiem fabrykanta: J. Nermot i dwa piękne obrazy gobelinową robotą podług Poussina. Ks. Wanda z Ossolińskich Jabłonowska posiada obraz Najśw. Panny gobelinowej roboty.
Mówiąc o gobelinach chcemy tu wymienić niektóre znajdujące się po kościołach lub prywatnych zbiorach w Polsce, które aczkolwiek może nie są wyrabiane w kraju, jednakowoż były wyrobione dla polskich magnatów lub przez nieb zakupione. I tak:
Kościół św. Floriana w Krakowie posiada gobelin z herbem Korycińskich z czasów Władysława IV. Gabinet archeologiczny uniwersytetu jagiellońskiego w Krakowie posiada gobelin z herbami ks. Czetwertyńskich i Olizarów. Zakład Ossolińskich we Lwowie posiada stary fotel w stylu Ludwika XIV, pokryty gobelinem pochodzącym z jednego ze zamków króla Jana Sobieskiego. Hr. Roman Biliński w Krakowie posiada gobelin z herbami polskiemi. I. A. Strzałecki posiada gobelin polski z XVII wieku z herbami Radziwiłłów i Sanguszków; w Monachium w Maximilianeum znajdują się dwa arasy, z których jeden z genealogią domu bawarskiego, z wystawioną na niej postacią Kazimierza Jagiellończyka, żony jego Elżbiety i córki ich Jadwigi; drugi z genealogią cesarską, gdzie jest Cymbarka, (odszukał je ś. p. Aleksander Przezdziecki). Naruszewicz opisując w żywocie Chodkiewicza zwycięztwo Kircholmskie r. 1605, powiada, że we Flandrii zrobiono jedwabne szpalery z obrazami tej sławnej bitwy; nie wiadomo jednak, gdzie się te szpalery dziś znajdują. Hr. Kwileeka w Oporowie w Poznańskiem posiada piękny gobelin ze sceną z Tassa: wyzwolonej Jerozolimy, wyrób P. Ferloniego w Rzymie r. 1737 i drugi ze sceną zdobycia Carogrodu przez Turków. Cerkiew wołoska we Lwowie posiada piękne gobeliny flandryjskie z końca XVII wieku, które staraniem profesora Szaraniewicza seniora instytutu Stauropigii zostały odrestaurowane we Lwowie przez pannę Marię Knee. W zamku Skokloster w Szwecii znajdują się gobeliny z herbami polskiemi z r. 1645, pisze o nich Tyszkiewicz w swoich „listach o Szwecii. Pisze on: Zamek ten znany pod nazwiskiem Skokloster, założony przez jenerała Wrangla, groźnego łupieżcy skarbów polskich za czasów Jana Kazimierza, obecnie jest własnością lir. de Brahy, posiada mnogość pamiątek w Polsce zrabowanych. Szpaler ten czyli gobelin opisuje hr. Tyszkiewicz tak: „Wielkość jego zajmuje wysoką komnatę od sufitu aż do podłogi, a świeżość kolorów aż do zadziwienia dobrze dochowana. Na tym szpalerze wyobrażone jest drzewo, naokoło którego dziesięć tarcz herbowych, zapewne herby kolegiatów domu wyobrażają. Nad tem kapelusz kardynalski i biała wstęga z napisem: „Dominus pars baereditatis meae“. Nad dziesięciu herbami osobne napisy: Gniewosz, Czerna, Tarłówna, Kamińska, Magierówna, Ossolińska, Strzyżowska, Tęczyńska, Czarna Zawiszanka i Sienińska. U spodu drzew a na białej wstędze napis: „Nicolaus Albertus ab Olexiow Gniewoszów Dei gratia Episcopus Vladislaviensis et Pomeraniae etc. 1645“. Jakiego wyrobu ten gobelin jest, trudno odgadnąć na pamięć, trzebaby go zobaczyć, czy francuzki czy flandryjski, czy może polski gdzie w Sochaczowie, w Słonimie i w Sokołowie wówczas już istniały fabryki gdzie wyrabiano kobierce a może i szpalery, gdyż ogólnem mianem kobierców nazywano i takie tkaniny, które rozwieszano na ścianach. Gdyby znaną była dokładnie technika tych wyrobów i porównawszy je z wyrobami u nas wykonane i, możnaby wtenczas dopiero stanowczo osądzić o prawdziwem pochodzeniu tego szpaleru, czyto jest nasz czy obcy wyrób. Drugi gobelin opisuje hr. Załuski w dziełku swojem o gobelinach w ystaw y starożytności krakow skiej. Przedstawia on na tle ciemno-zielonem tarczę herbową o dziewięciu szkarłatnych polach z herbem szlacheckim polskim w każdem polu. Ponad innemi herbami górują: Topor po prawej, a Szreniawa po lewej stronie. Herby zamieszczone poniżej są następujące: Jastrzembie, Kolumna, Korczak, Rola, Poraj i Zaręba. W samym środku tarczy jest pole z herbem Topor, z czego widać, że pierwszym właścicielem tego gobelinu była osobistość, posiadająca herb Topor. W szlakach znajduje się alegoria z napisami łacińskiemi. Hr. Załuski sądzi z tych dat, że szpaler ten był własnością rodziny Korycińskich herbu Topor, i na zamówienie Mikołaja Korycińskiego kasztelana sądeckiego, który umarł w r. 1637 wykonany mógł być w Paryżu, sądząc „z powodu użytej w nim barwy szkarłatnej, właściwej wówczas tylko wyrobili paryzkiej“. Kościół N . P. Marii w Krakowie posiada gobelin z XVI wieku, przedstawiający cesarza rzymskiego Tytusa w chwili, kiedy przebacza winę dwom senatorom, którzy spiskowali na jego życie. Kościół św. Katarzyny w Krakowie posiada pyszny gobelin z XV wieku, także katedra wrocławska posiada dwa arasy wyrobu belgijskiego z pocz. XVII wieku według kartonów któregoś z flamandzkich malarzy. Hr. Izabela Działyńska w Gołuchowie w Wielkopolsce posiada francuskie gobeliny XVIII wieku na dwie ściany i kilka ślicznych arasów, gobeliny te pochodzą ze zaniku radzyńskiego na Podlasiu (Sokołowski M. Gołuchów). Na Litwie posiada p. Kaszyc obywatel gobelin robiony dla Ludwika XIV we francuzkiej fabryce, dokąd sic dostał zapewne podczas wojen napoleońskich, za którego dają francuzi sto tysięcy franków. Hr. Jan Działyński posiadał gobelin z XV wieku, wyobrażający króla Salomona na tronie, wykonany on jest prawdopodobnie podług wzoru tego samego artysty Hunda, który robił rysunki do rękopisu Baltazara Bema i pontyfikatu Ciołka, a który nazwisko swoje znaczył (jak twierdzi Muczkowski w swojem dziele: Dwie kaplice) obrazowo, przedstawiając pudla. Prof. Lepko w ski w K rakowie posiada gobelin flandryjski z XVII wieku, przedstawiający alegorię Ameryki. Feliks Konopka posiada dwa gobeliny, a Cezary Haller jeden gobelin z fabryki paryzkiej, przedstawiający zwycięztwo Aleksandra Wielkiego nad Granikiem, wykonany według kartonu sławnego malarza francuzkiego Lebrun a i dyrektora fabryki gobelinów w Paryżu. Lebrun jeśli sam nie rysował, to kierował rysunkami i wzorami rzeźb, ornamentacii i ozdób ściennych, wyrobów złotniczych, bronzowniczych, ślusarskich, dawał pomysły do mozaik, mebli, stołów, krzeseł, naczyń, pająków, kandelabrów, jednem słowem był duchem kierującym całą dekoracyjną stroną dworskiego przepychu za Ludwika XIV. Na żadnym jednak polu nie położył tak wielkich zasług, jak na polu gobelinowego tkactwa. Hr. Leopoldowa Starzeńska z domu Baworowska posiada w Podkamieniu także francuzki gobelin ogromnych rozmiarów z czterema łabędziami po rogach. Kościół św. Katarzyny w Krakowie posiada gobelin z XV wieku, który znakomicie wyrestaurowała p. Żurakowska w Krakowie nad którym trzy lata pracowała! W zbiorze Moszyńskich w Krakowie znajduje się jeden gobelin flandryjski z pierwszej połowy XVIII wieku i meble gobelinami obite. Hr. Gołuchowski w Skale posiada gobeliny, które były dawniej własnością katedry łacińskiej lwowskiej; gobeliny te sąto wyroby francuzkie ofiarowane przez Marię Ludwikę małżonkę Jana Kazimierza, lub przez Marię Kazimierę żonę Jana III katedrze lwowskiej. Przedstawiają one sceny z Pisma św. w nader żywych barwach i alegorie w pięknem okoleniu kwiatów. (Wspomina o nich Maurycy Dzieduszycki w dziełku swojem : Katedra lwowska). Gobeliny te sprzedała katedra hr. Gołuchowskiemu za 1000 złr., tenże posłał je do fabryki paryzkiej do naprawy, zaco zapłacił 6000 złr. a dawano mu w Paryżu za nie 100.000 złr. Gobeliny znajdują się także w Gumniskach pod Tarnowem, w Przeworsku, w Kurniku, Wilanowie i innych miejscach. Posiadają je między innymi: Ordynacia Krasińskich, Potoccy , Tarnowscy, Czartoryscy, Mieroszówscy, ordynaci a Zamojskich, ks. Michał Radziwiłł, lir. Włodzimierz Dzieduszycki posiada trzy gobeliny francuzkie, Chwalibogowie w Grójcu, Stanisław Ślubowski w Radzyniu, Karol Rogawski w Ołpinach, hr. Plater Zyberk posiada gobelin brukselski z XVII wieku, Wężarski gobelin flamandzki z XVIII wieku, F. Szuster gobelin rosyjski z r. 1740. E. Epstein posiada cztery flamandzkie gobeliny, M. Guttmann cztery flamandzkie gobeliny z XVII wieku, Horowitz w Warszawie posiada gobelin staroniemiecki; Konstanty Matczyński w Podhajczykach posiada szpaler jedwabny i opony sukienne z XVII w. Alfons Skarżyński w Studzieńcu posiada szpalery jedwabne z XVII wieku, ks. Kalikst Poniński we Lwowie posiada gobeliny francuzkie z XVII wieku i jeden polski, muzeum przemysłowe we Lwowie i inni.
W nowszych czasach hafty panien Bójnowiczówien w Warszawie zwracają powszechną uwagę na prawdziwie artystycznie wykonane wyroby swoje, naśladujące najpiękniejsze gobeliny zagraniczne, zaś p. Żurakowska w Krakowie restauruje wybornie gobelin francuzki średniowieczny, znajdujący się w kościele św. Katarzyny w Krakowie. (Obacz także: kobierce, makaty, opony, szpalery).
Gonty wyrabiano w tak wielu miejscach, że nie podobna ich tu wszystkich wymienić, dodamy tylko, że gontów używano oddawien dawna. Przy restauracii wieży wyższej u N. Panny Marii w Krakowie w r. 1843 znaleziono dokument, z którego się dowiadujemy, że jeszcze przed r. 1478 był szczyt tej wieży gontami pokryty. Wreszcie wspomnimy tylko kilka miejsc szczególnie sławnych z wyrobu gontów; i tak z początku XVII wieku wyrabiano gonty w Borku w Wielkopolsce, w XVIII wieku w Dobrotworze, Narolu, Klęciu, Łęgowie i w Warszawie. W r. 1413 płacono w Krakowie za 100 gontów dwa grosze.
Wynalazek gorsetów przypisują sławnej Katarzynie z Medyceuszów. U nas wyrabiano gorsety z początku XIX wieku w Warszawie, mianowicie: Jan Bernhardt wyrabiał gorsety jedwabne bez szwu, na oddzielnej do tego sporządzonej maszynie własnego wynalazku; i Maria Payer wyrabiała między innemi gorsety służące do ubrania podczas śpiewu urządzone tak, iż poddawały się wszelkim poruszeniom piersi.
Wynalazek wódki w XIV wieku przypisują uczeni Niemcom, a właściwie Rajmundowi Lulliusowi. Gorzałka czyli wódka musiała być początkowo wyrabiana z wina, ztąd jej nazwa po niemiecku „Brandwein“. Klemm zaś w swojej Culturgeschichte powiada, że już Arabowie wyrabiali wódkę w odległej starożytności. Taniość niezmierna zboża, i starożytny? powszechnie przyjęty zwyczaj, że wszelka uroczystość, czyto chrzciny, wesele czy imieniny, odpust a nawet pogrzeb musiały się z pomocą trunków odbywać, dały powód do rozszerzenia tego trunku. Najdawniejsze wiadomości o gorzelniach w Polsce, spotykamy w dawnych lustraciach, z których się dowiadujemy, że już w XV wieku wyrabiano u nas wódkę; ale do r. 1456 używaną była tylko jako rzadkie lekarstwo; w r. 1482 przypisywano jej jeszcze cudowne skutki, w kilkanaście lat później już się więcej rozpowszechniła. Za Jana Olbrachta t. j. przy końcu XV wieku gorzałka była już pospolitą i ważnym dochodem królewskim z miast. Gatunki używanych i wyrabianych u nas wódek są następujące: aleinbikowa, szumówka, korzenna, alkiermesowa, cynamonowa, fort gatunek wódki z gałganami, karolkowa, persyko z pestek, piołunkowa, anyżkowa, białomorwówka z białej morwy, goździkowa, cytwarowa, kordybanowa z tataraku pędzona i z konwalii, itd., także ananasowa, brzoskwiniowa, miętowa, różana, kawiana, pomarańczowa, wanilowa, wiśniowa, goldwaser, itp. O wódkach pisał już Falimierz w dziele swem „o ziołach“ wydanem w Krakowie w r. 1534. Górale nazywają wódkę palenką. Nie możemy tu jednak wymieniać wszystkich gorzelń jakie istniały w dawnej Polsce, gdyż te były tak liczne, iż prawie w każdem mieście się znajdowały. Przytoczymy zatem tylko najdawniejsze i takie, o których nasze lustracie wyraźnie wspominają.
Istniały tedy u nas gorzelnie w XV wieku: w Grabowcu, Radzynie, Sokalu, Tyszowcach.
W XVI wieku: w Barze, Bełzie, Bieczu, Bolesławcu niedaleko Wielunia, w Chęcinach, Chełmie, Chmielniku, Czersku, Częstochowej Starej, Czchowie, Dolinie, Dubieńcu, Glinianach, Goniądzu, Jaśle, Kielcach, Korczynie nad Nidą, Kościanie w Wielkopolsce, Kownie, Krzemieńcu, Krzepicy, Lipnicy murowanej, Liwie, Lubaczowie, Lublinie, Łaszynie w województwie chełmskiem, Magierowie, Meżyrowie, Małogoszczy, Mikołajowie, Mostach Wielkich, Mysłowicach, Narwiu, Nieświeżu, Nowem Mieście nad Soną, Nurze, Opocznie, Parczowie, Piasecznej, Pilźnie, Potylicza, Przedborzu, Przyrowie nad Wiercicą, Rohatynie, Sandomierzu, Sławkowie, Stężycy, Szydłowie, Szydłowcu, Urzedowie, Wolbromie, Wyrwie, Zawichoście nad Wisłą, Zakroczymie, Zwoleniu województwie Sandomierskiem i w Żarnowcu nad Pilicą.
W XVII wieku: W Borku, Bolimowie w Rawskiem, Dobczycach, Hajsynie, Horodle, Kłobucku, Korytnicy, Koszycach nad Szreniawą, Kozienicach, Krośnie, Kubicy, Lwowie, Łosicach, Mszczonowie województwie rawskiem, Nowym Sączu, Nowym Targu, Osieku, Ostrowie, Płocku było w r. 1616 38 gorzelanych, w Płazowie, Płońsku, Pogorzeli w Wielkopolsce, Połańcu, Rajgrodzie, Rawie, Ropczycach, Rozsoczu, Sądowej Wiszni, Solcu w Sandomierskiem, Szczercu, Szczurowicach, Trachtymirowie województwie kijowskiem, Uhrynowie, Winnicy i w Zborowie nad Strypą.
W XVIII wieku: w Bolmsławie, Bratianie w woje w. chełmskiem, Kutach, Lityniu, Radomiu, Radoszycach i wielu innych miejscach.
Wódki gdańskie słynęły jeszcze w XVI wieku; w r. 1793 wywieziono okrętami z Gdańska wódki za 84.461 złt. W r. 1812 były we Lwowie 4 fabryki likierów i wódek, z których najlepsze były Lannerego i Baczewskiego, zaś w r. 1827 było we Lwowie już 19 fabrykantów wódek i perfum.
Z początku XIX wieku cały kraj rzucił się do gorzelnictwa; nie było szlachcica, iżby nie miał jednej, dwóch lub trzech gorzelń; u większych panów zaciory „szły do nieskończoności “ do stu, dwóchset i trzechset korcy zacioru. Małpiarstwo było w modzie, czy kto miał racie gospodarską czy nie, nato nie patrzano, nie troszczono się czy była woda i jaka, czy jest drzewo i jak daleko, czy jest co postawić na braże, czy jest co posłać pod inwentarz, nic nie pytał obywatel tylko jak mu się zachciało wódki, zaraz murował gorzelnię, sprowadzał aparaty i pędź wódkę a pędź, rób długi na aparaty kosztowne, sprzedawaj na 3 lata po 12 kr. garniec spirytusu. Od r. 1820 zaczęła dawać wiedeńska kasa oszczędności pożyczki na hipotekę dóbr, za nią poszły i inne banki. Największa część pożyczonych pieniędzy poszła na budowę Soizeln. Obywatel odbiera żydowi gorzelnię, oddziela ja od propinacii i sam pędzi. Ci co tak pierwsi uczynili, porobili fortuny. Ale szlachcic nie miał kapitału zakładowego ni obrotowego, więc się zadłużał, sprzedawał wódkę na parę lat naprzód. Czasy gdy trądycia obywatelskiego procentu ginie, zaczyna się liczbowa — wszyscy obywatele płacą lichwrn. Opowiadają legendę z tych czasów. Żydzi w obawie o utratę zyskownego przemysłu idą na radę do rabina rymanowskiego sławnego od Brodów po Białą. Mówią do rabina: „Chcą panowie palić wódkę, rzekł im rabin : niech palą i owszem. Wy trzymajcie się wsi i karczmy. Będzie wódki wiele — będzie tania to chłopy będą wedle piły i propinacia pójdzie dobrze, a wy będziecie mieli za nic wódkę. Dotychczas robiliście wy na panów, teraz będą panowie robić na was. Pożyczajcie na kotły i woły“.
W Polsce gorzelnictwo samo z siebie zysku nie przynosi, lecz tylko pomaga rolnictwu przez wykarm bydła i obfitsze gnojenie pól. Kartofel rozszerzył się w Polsce dopiero pod koniec przeszłego wieku, zdaje się że poraź pierwszy (wtuje go Mitzler de Kolof w Wiadomościach ekonomi uczonych około r. 1785. Był on najprzód w Niemczech rozmnożony a potem i w Polsce. W r. 1787 były kartofle na Podolu już rozmnożone. Ludowe miano kartofli jest „szicaby“.
Już w r. 1796 wyszło w Krakowie dzieło Jana Krystiana Symona p. t .: Informacja praktyczna o paleniu wódek, pędzeniu dobrych alembikowych gorzałek i likworów. Drugie dzieło bjło A. Piątkowskiego: Gorzelnik i piwowar doskonały, czyli sztuka pędzenia wódki i likworów, tudzież warzenia piwa podług najnowszych odkryć w fizyce, chemii i technologii, III tomy, Kraków drukarnia Gróblowska 1809. Wierzclianowski pisał w r. 1817 w Berlinie niemieckie dzieło: Hermbstaedta Chemische Grundsatze der Kunst Brandwein zu brennen; w r. 1821 było to dzieło tlómaczone na polskie w Rozmaitościach licowskich; przetłómaczył także Pistoriusza. W r. 1820 wyszło w Warszawie dzieło arystarchy naszego gorzelnictwa A. Dunina na Skrzynnie. Kasperowski A. wydał we Lwowie w r. 1828 dzieło: O gorzelniach parowych, drewnianych, a w r. 1837 wyszło we Lwowie u Pillera dzieło Ferdynanda Neuhofa: „Uber die Brandweinbrennerei“, a w r. 1838 wyszło tego dzieła tłómaczenie polskie także we Lwowie u Pillera.
W r. 1810 była w Galieii parowa gorzelnia Adamsa, lir. Erazm Komorowski miał aparat nieustający Derosnego i Blumenthala. W Rakowicach pod Krakowem była zwykła gorzelnia, tylko lepiej urządzona. Wynalazek Pistoriusa z r. 1813, który zrobił przewrót w gorzelnictwie europejskiem, aparat zdolny 6 razy na 16 godzin odchodzić i dawać wyskok na 75 Tralesa, u nas się przyjął dość szybko. Około r. 1825 były Pistoriusze w Galieii już upowszechnione; około r. 1828 były klarowniki Weissa już znane. Karol Zagórski w Tarnopolskiem zaprowadził na większą skalę gorzelnię, na sposób angielski, na wzór wielkich zbożowych gorzelń w Rosii u lir. Zubowa i Rumiańcowa. Wówczas kosztował aparat na 30 korcy karbowy 4000 fl., klarowy 5000 d., parowy 6000 d. a Pistoriusza 7000 d. Aparat Galla kosztował 666 dukatów, Kasperowskiego zastępujący miedź żelazem i drzewem 442 dukaty.
Kasperowski zakładał gorzelnie w Jarczowcach koło Zborowa w r. 1829, w Bortkowie w Złoczowskiem, w Nikłowicach w Przemyskiem, w Chlebowicach w Brzeżańskiem, a v Jaworniku Leonarda Górskiego na 50 korcy. Sam sławny Gall urządzał w Galieii kilka gorzelń osobiście od r. 1833 do 1835 mianowicie: w Niwrze na 90 korcy, w Turylczu i w Bilczem, w Zaleszczyckiem, w Stuhnicy, w Nowoszycach. Około r. 1835 było w Galieii wt 10 obwodach 3111 gorzelń. Stany galicyjskie obliczyły, że wówczas w r. 1835 było w całej Galieii i Bukowinie przynajmniej 5500 gorzelń. Każde dominium przepędzało na wódkę około 800 korcy. Między r. 1843 i 1847 z powodu zarazy kartodi a przez to głodu i pomoru, upadały gorzelnie, a zato ceny zboża i spirytusu poszły w górę.
Według obrachowania dra Tadeusza Rutowskiego, z którego dzieła: Przemysł gorzelniany w Galieii, Lwów 1885, powyższe wiadomości co do gorzelnictwa w Galicii głównie czerpaliśmy, było w Galicii:
w r. 1866 gorzelń czynnych 418
w r. 1867 - 581
w r. 1868 - 535
w r. 1869 - 702
w r. 1870 - 691
w r. 1871 - 646
w r. 1872 - 555
w r. 1873 - 598
w r. 1874 - 598
w r. 1875 - 637
w r. 1876 - 605
w r. 1877 - 528
w r. 1878 - 560
w r. 1879/80 - 452
w r. 1880/81 - 549
w r. 1881/82- 567
w r. 1882/82 - 566
w r. 1883/84 - 525
Chcących się z tym przedmiotem lepiej obznajomić, odsyłamy szanownego czytelnika do dzieła nader cennego dra Tadeusza Rutowskiego wyżej przytoczonego.
Z innych trunków przyszła do nas herbata z Chin i Ameryki, kawa z Turcii, czekoladę przywieźli pierwsi Hiszpanie do Europy z Ameryki. Araku była fabryka w Ciszewie z początku XIX wieku, w Michałowie i innych miejscach.
W Płocku wyrabiano grzebienie jeszcze z początku XIV wieku, w Lesznie w XVIII wieku i wielu innych miejscach. W r. 1827 było we Lwowie 6 grzebieniarzy. Z początku XIX wieku były w Warszawie fabryki grzebieni: Gackiewicza, Szymborskiego od r. 1837 grzebienie z rogu naśladującego szyldkret, Rembalskiego grzebienie damskie szyldkretowe; grzebienie Martina i Stypułkowskiego, posiadali oni także sposób spajania szyldkretów i wstawiania zębów w grzebieniach złamanych, obecnie posiada także lir. Ludwik Krasiński fabrykę grzebieni. W Lublinie wyrabiano z początku XIX wieku rocznie 6127 grzebieni. Grzebień znany już był starożytnym Grekom, jak o tem pisze Klemm w swojej Culturgeschichte. W Pradze przechowuje się dotąd grzebień z bukszpanowego drzewa, jako pamiątka po św. Wojciechu, zatem jeszcze z X wieku; rzeźba w środku grzebienia przedstawia Baranka Bożego śród przyklękających aniołków.
Fabryki guzików istniały w Głogowie i w Kolbuszowej z początku XVIII wieku, gdzie wyrabiano guzy do kontuszów z krwawnika, których 6 sztuk kosztowało 2 tynfy czyli 2 złote 16 groszy (Kitowicz). Przy końcu XVIII wieku była fabryka guzików złotych w Grodnie Tyzenhauza. Z początku XIX wieku istniała w Warszawie fabryka guzików Zygmunta Munchheimera. Obecnie jest w Warszawie 5 fabryk guzików, w Łodzi Breszla i w Częstochowej Grosmana.
Gwoździe wyrabiano różnemi czasy w nader licznych miejscach, dlatego wszystkich tych miejsc tu wyszczególniać nie podobna; wspomnimy tylko, że w Płocku z początku XIV wieku było dwóch gwoździarzy, którzy nic innego tylko gwoździe wyrabiali, i że w XVI wieku słynął Gowarczów z wyrobów gwoździ, a w XVIII wieku Berczów koło Suchedniowa.